Geoblog.pl    tomekkoniu    Podróże    Indie - Rajastan i Ladakh    Mglista kraina herbaty
Zwiń mapę
2007
30
sie

Mglista kraina herbaty

 
Indie
Indie, Darjeeling
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11075 km
 
Chciałem napisać jeszcze coś wczoraj wieczorem, ale po prawie 40 godzinach podróży padłem i zasnąłem – nawet nie wiem kiedy. Zmęczony monotonną jazdą pociągiem i wyboistą drogą do Darjeeling, którą pokonałem jeepem wraz z miejscowymi, nie miałem siły nawet porządnie się umyć. A może to wizja lodowatego prysznica mnie zniechęciła?
Jest zielono. Mimo tego, że do Darjeeling wjechaliśmy po zmroku, to widać było, że dominującym kolorem okolicy jest właśnie zielony – praktycznie we wszystkich odcieniach. Kolor ten towarzyszył mi przez większą część podróży. Równiny Zachodniego Bengalu to niekończące się pola ryżowe, plantacje bananów i trzciny cukrowej. Darjeeling zawdzięcza swój zielony charakter nie tylko plantacjom herbaty, ale też bujnej roślinności, która porasta wzgórza nie wykarczowane pod uprawę złotego napoju. Nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się , że krzaki herbaciane są wyższe, a one z ledwością sięgają mi do pasa.

Pierwszy dzień w Darjeeling. Tak jak w Dharamsali towarzyszą mi chmury. Już wiem, że Indie to nie miejsce dla turystów ograniczonych czasem. Ten kraj oczekuje od podróżnika cierpliwości. Czasu, który pozwoli przejechać przez wszystkie jego regiony nie patrząc na kalendarz, nie stresując się, czy do Delhi trzeba jechać dziś, czy jutro, by nie spóźnić się na samolot. Ten kraj wynagradza podróżników niesamowitymi widokami i niezapomnianymi przeżyciami, gdy mają oni dość czasu, by odwiedzić jego poszczególne zakątki wtedy, gdy jest tam sezon. Jak na razie udało mi się to tylko w Ladakh. W Rajastanie najwięcej turystów pojawia się w okolicach Grudnia, gdy jest chłodniej. W Dharamsali i Darjeeling najlepiej pojawić się w kwietniu lub październiku kiedy chmury nie zasłaniają niesamowitych widoków. Niestety nie mogę sobie na to pozwolić. Dobrze, że chociaż w Leh miałem piękną pogodę. W Darejeeling chmury irytują mnie jeszcze bardziej niż w Dharamsali, bo tutaj zakrywają one Himalaje i Mount Everest.

Odwiedziłem dzisiaj punkt widokowy. Oprócz kilku minut, gdy chmury łaskawie odsłoniły nam najbliższe wzgórza pokryte plantacjami herbaty, wszystko, co widziałem to śmietana ograniczająca widoczność do około 20 metrów. Niestety nie ma sensu wybierać się na wycieczkę na Tygrysie Wzgórze, skąd widać Mount Everest - i tak nic nie zobaczę.

Odwiedziłem także zoo i znajdujące się obok centrum himalaizmu. Podobno najlepsze w Indiach. W zoo zwierzęta o jakich można tylko pomarzyć odwiedzając jego chorzowski odpowiednik. Irbisy (śnieżne pantery), czerwone pandy, jaki, tygrysy bengalskie i indyjskie oraz niedźwiedzie himalajskie. A jednak pozostaje mały niedosyt. W tym zoo wydaje się, że zwierzęta mają lepsze warunki do życia niż odwiedzający do obserwowania. Jest to oczywiście dobre dla zwierząt, ale turysta nie może im się przyjrzeć na tyle dokładnie jakby chciał. Wybiegi są duże i zarośnięte gęstą roślinnością. Właśnie dlatego tygrysy pokazały mi się tylko na chwilę. Ale nawet ta krótka chwila sprawiła, że mogłem poczuć dreszcze na plecach. Czy to z powodu majestatu tego narodowego symbolu Indii, czy z powodu siły jaką było widać w jego ślepiach? Sam nie wiem. Jedno jest pewne – tygrysy w naszych zoo nie mają tego błysku w spojrzeniu. Nie widać w nich tej dostojności, siły i dumy królewskiej. Tylko wilki tybetańskie pozowały mi cierpliwie.

Mimo chmur i lekkiego deszczu wyprawa na plantację pozostanie niezapomnianym przeżyciem. Happy Valley Tea Plantation położona jest na zboczach oddalonych zaledwie o kilometr od ścisłego centrum miasta. Wchodzę przez małą bramę pomiędzy przydrożne domy i przed moimi oczami rozlewa się morze krzaków herbacianych. Gęsto porastają całe strome zbocze opadające pod stopami. Niknące kilkaset metrów przede mną w śnieżnobiałej chmurze. Gdzieś pośrodku przyczajona jest mała fabryka otoczona strzelistymi świerkami. Tam suszy się liście herbaciane. Wynajmuję przewodnika i wyruszamy w niesamowitą podróż wąskimi i błotnistymi alejkami poprzez królestwo herbaty. Na początek niespodzianka – herbata Darjeeling to szczep chiński – w odróżnieniu od szczepu indyjskiego, który uprawiany jest w innych regionach kraju(np. Assam). Przewodnik – kiper od wielu lat pracujący w fabryce zasypuje mnie szczegółami z uprawy, zbiorów i produkcji złocistego napoju.

W Happy Valley pracuje około 450 osób, w tym 350 kobiet. Tylko kobiety mogą zbierać listki herbaty. Mężczyźni zajmują się plewieniem chwastów, obsługą fabryki, transportem, kontrolą jakości i zarządzaniem. W trakcie sezonu jedna kobieta potrafi w ciągu 8-godzinnego dnia pracy nazbierać do 35 kilogramów liści, poza sezonem około 5 kilogramów. Nie wiem czy bardziej niewyobrażalne są te ilości herbacianych liści zebranych w ciągu jednej dniówki, czy fakt, iż zarabiają one Rs53(około 3 zł)za dzień bardzo ciężkiej pracy. A to i tak powyżej średniej krajowej. Co można kupić za Rs53?
Przy zbieraniu herbaty nie używa się żadnych maszyn, ale obserwując pracę zbieraczek nie można nawet nadążyć wzrokiem za ruchami ich rąk – po wielu latach pracy działają prawie jak automaty. Idziemy dalej. Czuję się jakbyśmy szli przez tropikalną dżunglę. Wilgoć, mgła, strasznie zielono, bananowce, palmy, krzewy herbaciane, bambusy i wąska błotnista ścieżka.
Nie wiedziałem, że krzewy herbaciane mają kwiaty i owoce. Owoce zakopuje się w ziemi i po 6 miesiącach wyrasta mała sadzonka, po 3 latach mamy już mały krzaczek, a po 15 można zebrać pierwsze listki. Krzewy dożywają do 120 lat. To niesamowity wiek, zwłaszcza biorąc pod uwagę intensywną eksploatację – herbata jest zbierana 3 razy do roku. Kwiecień, Maj i Czerwiec – najlepszy jakościowo zbiór. Lipiec, Sierpień, Wrzesień – drugi zbiór. Październik, Listopad, Grudzień – trzeci zbiór – wtedy jest najlepsza pogoda dla turystów. W Zimie występują tutaj także opady śniegu! Pokrywa śnieżna może sięgać nawet metra grubości. Nie utrzymuje się on jednak zbyt długo i podobno nie szkodzi krzewom.
Do zbioru nadają się tylko najmłodsze listki i w zależności od wielkości segregowane są na cztery kategorie jakościowe.
Moja wycieczka kończy się w domku, gdzie będę próbować herbaty – w tym tą najlepszą, która jest niedostępna w sklepach, bo cała produkcja przeznaczona jest na eksport. Na początku cena mnie przeraża Rs50 za filiżankę, ale przecież to tylko 3 zł. Gadatliwa pani domu uczy mnie rozróżniać 4 gatunki herbat. Okazuje się, że do Masala Tea używa się tylko herbaty Assam, bo dobrze komponuje się ona z przyprawami.

Czary. Herbata Super Fine TP Golden Flowery Orange Pick One(zabójcza nazwa)parzy się 5 sekund i można jej używać nawet do kilku razy. Bogaty smak uwalnia swój bukiet powoli, etapami – z każdym łykiem kolejny. Karkołomna nazwa to wymysł Anglików, którzy założyli tą plantację. Jeśli dobrze pamiętam, to pierwsze 3 człony odnoszą się do kategorii listków, golden to kolor, flowery orange determinuje smak(tylko w tej najlepszej mieszance zbieranej w pierwszej części roku używa się w procesie suszenia kwiatów, które nadają lekko słodki smak gotowemu produktowi), a pick one odnosi się do okresu, w którym zbierane są listki (Kwiecień - Czerwiec).

Pada. Mocno. We wtorek 88 kilometrów z Darjeeling do New Jaipalguri pokonam Toy Train w ciągu 7 godzin. Brzmi to przerażająco, ale mam nadzieje, że zobaczę niesamowite widoki z pokładu kolejki.

Telwizyjny program Idol, ta chimera szklanego ekranu, której głowy wyrastają we wszystkich krajach świata, wkroczył w Indiach w decydującą fazę. Jednym uczestników jest Prashant – mieszkaniec Darjeeling. Całe miasto zwariowało i teraz plac Chowarsta pęka w szwach, bo wszyscy czekają na przyjazd swojego idola. Z każdego plakatu, każdego słupa patrzy na mnie uśmiechnięty Hindus, a pod jego zdjęciem wielki numer telefonu i zachęta do głosowania na jego przemiłą osobę.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tomekkoniu
Tomasz Konieczny
zwiedził 3% świata (6 państw)
Zasoby: 51 wpisów51 3 komentarze3 405 zdjęć405 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.07.2007 - 09.09.2007
 
 
24.06.2006 - 24.09.2006
 
 
28.09.2008 - 06.10.2008