Geoblog.pl    tomekkoniu    Podróże    Indie - Rajastan i Ladakh    PKSem do Leh
Zwiń mapę
2007
17
sie

PKSem do Leh

 
Indie
Indie, Leh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9181 km
 
Po dwóch dniach spędzonych w dolinie Nubra wróciłem do Leh. Tym razem środkiem transportu nie był wygodny jeep, a lokalny PKS. Wszystko zaczęło się o 6:00 rano na „dworcu” w Diskit. Byłem tam tak wcześnie, bo nikt nie był mi w stanie powiedzieć o której dokładnie odjeżdża autobus do Leh – podawano różne godziny z przedziału 6:00-7:30! Gdy dotarłem do tego miejsca, które bardziej przypomniało plac budowy niż dworzec, okazało się, że kierowca jeszcze śpi w autobusie – trzeba było go obudzić, wytargować godzinę odjazdu(!) – stanęło na 7:00 i dać czas na poranną toaletę oraz śniadanie. W autobusie miejsca mniej niż mało, więc bagaż powędrował na dach(dobrze, że mam zapięcia do rowerów). Podróż takim autobusem jest bardzo ciekawa, ale szybko męczy – głośna muzyka, mimo, że bardzo melodyjna(tybetański pop), to szybko zaczyna drażnić, do tego szaleńcza jazda i długie postoje co 2 godziny(na jednym żołnierze kazało nam czekać 1.5 godziny, by wszystkie wojskowe ciężarówki spokojnie zjechały z Khardung La). Obserwowanie przepaści z poziomu 2 metrów z siedzenia w autobusie jest ekstremalnym przeżyciem – koła często dzieli od krawędzi nie więcej niż pół metra. Gdy w pewnym momencie zaczęliśmy cofać, by zrobić miejsce dla ciężarówki nadjeżdżającej z góry to zacząłem się zastanawiać czy jest możliwe, by ktokolwiek z naszej grupy przeżył w razie upadku autobusu w przepaść. Nie jest to tak całkiem nieprawdopodobne – w dole widać wiele wraków. Izraelici zaczęli się modlić, a ja jak zahipnotyzowany wpatrywałem się w skalną przepaść.

Odpoczynek – Leh idealnie się do tego nadaje. Najbardziej odpoczywają oczy, gdy siedzę na dachu jednej z restauracji i podziwiam otaczające mnie z każdej strony góry oblane promieniami słonecznymi. Do południa odwiedziłem pałac w Leh – napisałbym, że warto go odwiedzić z powodu widoków z dachu(bo oprócz tego to tylko gołe ściany i ciemne pomieszczenia), ale jeszcze lepszy widok roztacza się z położonej nieco wyżej świątyni Tsemo. Póżniej włóczyłem się po starym mieście i jego wąskich uliczkach.

Nadal jestem uzależniony od tutejszych moreli i jabłek, a rogaliki są jedyne w swoim rodzaju. W poniedziałek o 4:30 rano wyjeżdżam do Manali – szkoda, że opuszczę to niesamowite miejsce.

Podczas popołudniowych zakupów na starym mieście spotkałem mistrza sztuki czyszczenia uszu – rozmawialiśmy chyba z pół godziny. Mistrz podróżuje po całych Indiach i czyści uszy – niesamowite, ale nawet nie przypuszczałem, że istnieje taka profesja.

Z pojedynku – licytacji z napotkanym na ulicy sprzedawcą wyszedłem zwycięsko. Rola biednego turysty, któremu zostało ostatnie Rs100 w kieszeni jak do tej pory okazała się najlepsza.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (22)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tomekkoniu
Tomasz Konieczny
zwiedził 3% świata (6 państw)
Zasoby: 51 wpisów51 3 komentarze3 405 zdjęć405 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.07.2007 - 09.09.2007
 
 
24.06.2006 - 24.09.2006
 
 
28.09.2008 - 06.10.2008