Znowu jestem w Delhi. Po raz trzeci. Mimo, iż za każdym razem inaczej odbieram to miasto, to przyzwyczaiłem się już do niego i gdzieś tam głęboko w środku czuję spokój spacerując po Main Baazar. Ma to pewnie związek z tym, że już oswoiłem Paharganj, a gdy człowiek coś sobie oswoi, to jest mu zdecydowanie łatwiej.
Tym razem wjeżdżając do Delhi od północy, podążając wzdłuż rzeki Jamun nie czułem strachu, ani miasto mnie nie zaskoczyło swoją nowoczesnością. Tym razem odczuwałem smutek patrząc na biedę wyzierającą z brzegów rzeki. Nie wiem czy to wczesne, wschodzące słońce, czy fakt, że odzwyczaiłem się trochę od takiego widoku sprawił, że dotknęło mnie to bardziej niż mogłem się spodziewać. Biedne, brudne dzieci grzebiące w stertach śmieci, walczące o resztki jedzenia z psami i krowami, młodzi mężczyźni kąpiący się w obrzydliwie brudnej rzece, szałasy sklecone z worków i śmieci i ta przytłaczająca świadomość, że Ci ludzie nigdy nie zaznają innego życia. Nigdy nie wezmą normalnego prysznica, nie położą się do łóżka z czystą pościelą. Ich dzieci pewnie skończą tak samo i koło się zamknie. Dołujące koło biedy, brudu i nędzy.
Według europejskich norm dopuszczalna ilość bakterii w litrze wody to chyba około 500, w Gangesie jest ich ponad milion, wątpię, by rzeka Jamun była czystsza. Autobys deluxe był strzałem w dziesiątkę. Dużo miejsca, rozkładane fotele – przespałem prawie całą noc. Tylko na koniec czekała na mnie niemiła niespodzianka. Kierowca wyrzucił nas na przedmieściach Delhi i odmówił dalszej jazdy, a mieliśmy dojechać do stacji kolejowej New Delhi. Cóż Indie to nie Europa.
Dzisiaj wybrałem się odkrywać inne Delhi. I takie znalazłem. Connaghut Place(ogromne rondo podzielone na zabudowane sektory) to nowoczesna dzielnica. Można odpocząć od biedy jaką zostawiło się za plecami w sąsiedniej dzielnicy Paharganj – zaledwie kilka przecznic dalej. Może kiedyś w przyszłości całe Indie będą tak wyglądać? Na pewno byłoby to z pożytkiem dla mieszkańców, ale czy byłoby też korzystne dla unikalnego charakteru tego kraju? Czy wtedy Indie nie zatraciłyby swojej indywidualności, tego, co przyciąga tu masy spragnionych orientu turystów?