Geoblog.pl    tomekkoniu    Podróże    Indie - Rajastan i Ladakh    Powiew znajomej cywilizacji
Zwiń mapę
2007
07
sie

Powiew znajomej cywilizacji

 
Indie
Indie, Jaipur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8030 km
 
W Jaipur pojawiły się znajome neony - Pizza Hut, McDonalds. Nie cieszy mnie to jednak.

Podróże kształcą. Ten oklepany frazes nabiera tutaj całkiem nowego znaczenia. Od początku pobytu w tym niesamowitym kraju poprzez samo patrzenie nauczyłem się już wiele nowego o życiu. Ale uczę się nie tylko w ten sposób. W Jodhpur nauczyłem się jak odróżniać prawdziwy szafran od sztucznego. Dzisiaj w Jaipurze widziałem jak ręcznie wykonuje się dywany. Wykonanie jednego może zająć nawet rok czasu. Rzemieślnik wykonywał tak szybkie ruchy, że przyglądanie się jego pracy zajęło mi dłuższą chwilę, nim mogłem zrozumieć co robią jego ręce. Oglądałem też dywany utkane z jedwabiu – aż chce się na nich położyć – takie są miękkie. Potem setki różnych materiałów – od bawełny do najczystszych jedwabiów. Nauczyłem się odróżniać ręczny druk na materiale od maszynowego, sprzedawca pokazał mi jak upina się sari (sari, które jest 6 metrową płachtą materiału, a nie jak myślałem koszulą - sukienką, która nazywa się punjab). Dowiedzieliśmy się też, że kobieta zamężna nosi ostatni fragment sari na głowie - ma on za zadanie zakrywać jej twarz, natomiast kobiety wolne mają odkryte głowy – sygnał dla wszystkich zainteresowanych, że można z nimi flirtować. Podróże kształcą – bardziej niż najlepsze szkoły świata.

To chyba był najbardziej intensywny dzień pod względem zwiedzania od czasu przyjazdu do Indii. Zaczął się wyjątkowo – od przejażdżki na słoniu. Dobrze, że spotkaliśmy trzy Hiszpanki, bo słoń zabiera na swój grzbiet tylko po dwie osoby – dzięki spotkanym dziewczynom zaoszczędziliśmy trochę Rupii. Widok słoni wspinających się jeden za drugim na strome podejście do fortu Amber jest niesamowity. Wszystkie zwierzęta są kolorowo przystrojone i pomalowane. Idąc pod górę rytmicznie kołyszą się na lewo i prawo.

Dojazd na grzbiecie słonia do różowego fortu zajął nam ok. 20 minut i od razu po przybyciu rozpoczęliśmy zwiedzanie. Wybudowany przez maharadżę Man Singh w XVIII wieku zapewnia zwiedzającym niesamowite widoki na okolicę. Fort Amber był kiedyś stolicą stanu Jaipur. Powyżej znajduje się inny fort – obronny, który nigdy nie został zdobyty przez obce wojska – Fort Jaigarh, a kilka kilometrów dalej położona jest letnia siedziba maharadżów z XVIII wieku, z której roztacza się niesamowity widok na okolicę – wydaje się, że Jaipur nie ma końca. Patrząc na figury geometryczne, jakie tworzą niezliczone domy, ulice i osiedla aż kręci się w głowie. Z dachu tego pałacu widać też doskonale stare – różowe miasto (zostało pomalowane na ten kolor na cześć księcia Edwarda, który odwiedził Jaipur w 1853 roku), ale nie robi takiego wrażenia na obserwatorach jak niebieskie miasto Jodhpur.
Odwiedziliśmy także pałac miejski (jest tam największe naczynie srebrne na świecie – dzban na wodę o pojemności 400 litrów, który maharadża zabrał ze sobą do Anglii, a w nim wodę z Gangesu. Na jego wykonanie zużyto 1400 srebrnych monet).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
tomekkoniu
Tomasz Konieczny
zwiedził 3% świata (6 państw)
Zasoby: 51 wpisów51 3 komentarze3 405 zdjęć405 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
24.07.2007 - 09.09.2007
 
 
24.06.2006 - 24.09.2006
 
 
28.09.2008 - 06.10.2008